Informuję, że gdy w rozdziale pojawi się jakaś nowa postać, zwierzę lub też miejsce, to pod rozdziałem pojawi się jego opis.
Proszę o zostawianie komentarzy oraz opinii na temat opowiadania i bloga. :)
Proszę również, aby osoby chętne do uzyskiwania informacji o nowych rozdziałach napisały to w komentarzu. ;P
Zostawiajcie linki do Waszych stron w komentarzach. Chętnie wejdę i przeczytam Waszą twórczość. ;P
Założyłam również nowego bloga: Nightmare
Zapraszam do odwiedzin. ;)

czwartek, listopada 17

Rozdział IV


– Widzę, że nawet tam w dole słyszeli o tobie, pupilciu – odparł ktoś z sarkazmem, po chwili dodając – A kogoż my tu mamy.. – ów młodzieniec skierował swój wzrok ku nieznajomej.
Dostrzegłszy ten ruch Greal powiedział spokojnym głosem – Pilnuj swojego nosa.
Lora wyczuła w wypowiedzi nutkę groźby i zmusiwszy się do uśmiechu powiedziała:  
– Na imię mi Lora.
– Miło. Greal, cóż za pech, że trafiłeś na skażonego – usłyszała w odpowiedzi częściowo skierowanej do jej kolegi.
– Idziemy – wydusił z siebie sęp, po czym złapał dziewczynę za rękę i udał się z nią w stronę ogrodów.
Gdy znaleźli się koło fontanny, chłopak puścił jej ramię i wskazał dłonią na ławkę znajdującą się obok przyciągającego wzrok Lory wodotrysku. Był on wysadzany czymś na wzór marmuru. Czarna głębia płytek aż pożerała oczy dziewczyny, która nieświadomie zamknęła je i zemdlała. Greal przewrócił oczyma i podniósł nieprzytomną kobietę, wiedząc co się stało.
Fontanna nie należała do najzwyklejszych. Gdy człowiek zbyt długo wpatrywał się w kolor skały, dostrzegał w niej daleką monotonną otchłań, która robiła mętlik w głowie. Ból w czaszce stawał się nie do zniesienia i cierpiąca osoba traciła przytomność.
Chłopak zaniósł Lorę do kwatery głównej, gdzie mieścił się szpital. Po dłuższym czasie dziewczyna obudziła się i ujrzała śpiącego koło niej Greal’a. Teraz mogła dokładnie przyjrzeć się jego twarzy i uznała, iż jest ona przyjemna dla oka. Krótko ścięte kruczo czarne włosy współgrały z zielenią jego peleryny. A długie rzęsy tworzyły spójną całość z delikatnymi rysami jego oblicza. Młodzieniec nie należał do osób tęgich, jak i chudych, był szczupły. Po chwili wpatrywania się w młodego mężczyznę, ujrzała lekkie uniesienia pod jego szatą. Pomyślała, że mogą to być mięśnie. W końcu potrafił jedną ręką usadzić ją z powrotem w siodle.
Nagle poczuła przeszywający ją ból. Starała się nie wydać żadnego odgłosu, żeby przez przypadek nie obudzić drzemiącego obok chłopaka, ale nie wytrzymała.
Greal powoli otworzył oczy i przekazał dziewczynie żeby została jeszcze przez chwilę w łóżku.
Lora pomyślała, że warto wykorzystać chwilę spokoju, więc nie tracąc czasu zapytała:
– Kim był tamten chłopak?
– To Seragos. Tutejszy „szlachcic”. Jest spadkobiercą fortuny, uważa, że każdy powinien go wielbić i oddawać mu cześć – odpowiedział.
– Czy on także jest sępem?
– Tak, ale należy do całkowicie początkujących. Jak się czujesz? – zapytał chłopak z udawaną troską, by zmienić temat.
– Już lepiej, to łupanie w głowie zaraz przejdzie, prawda?
– Raczej tak – odparł z ponurą miną.
– Powiedz mi więcej o tych stworzeniach, horczukach.
– Horczakach – poprawił ją chłopak – Jest to rasa stworzona z połączenia pegaza ze smokiem. Dzięki nim, my – sępy, potrafimy dostać się tutaj. Tylko te zwierzęta potrafią przeniknąć przez barierę. Jest nią chmura. Pełni ona rolę ochronną, wpuszczając tylko mile widziane tu osoby.
– Czyli po prostu wlatujecie w jakiś obłok i tu jesteście, tak? – chciała się upewnić Lora.
– Nie do końca. To nie może być byle jaka chmura. Tylko ta, z której wydobywają się zielone błyskawice...
– Które niszczą nieprzyjaciela – wtrąciła się.
– Można tak powiedzieć.
Pogawędkę przerwało pukanie do drzwi.
Stuk-stuk-stuk..
Odrzwia uchyliły się lekko, a ich twarzom ukazał się Marflac.
– Mistrz Cię woła, Loro.

Greal udał się na trening, a dziewczyna wstając z łóżka próbowała zachować równowagę. Gdy jej się to udało ruszyła za muskularnym mężczyzną.
Szli przez jakiś korytarz, co parę kroków skręcając w inną stronę. Lora postanowiła iść trochę bliżej za Marflac’em, żeby się nie zgubić. Zdała sobie sprawę, że gdyby do tego doszło, sama nie byłaby w stanie wrócić do miejsca z którego chwilę temu wyszła. Zatrzymali się. Przed nimi pojawiły się potężne drzwi wykonane z Drzewa Fernambuk, które słynęło ze swej ponadprzeciętnej niezniszczalności. Z obu stron stali dwaj strażnicy. Na widok Marflac’a jeden z nich pociągnął za klamkę, robiąc przejście gościom. Weszli do olbrzymiej sali, całej wykonanej od wewnątrz z drewna. Na środku pokoju znajdował się olbrzymi stół, a wokół niego ułożone zostały poduszki. Było ich z pięćdziesiąt.
– Wejdź – odezwał się ktoś ledwo słyszalnym głosem.
Dopiero teraz Lora zauważyła postać skrytą w cieniu.
– Będę z tobą szczery – powiedział nieznajomy kierując się w jej stronę – Po pierwsze zapamiętaj sobie, że my tutaj nie żartujemy oraz nie bawimy się. Czeka cie tu dużo pracy. Teraz rozpoczniesz na naukę jako sęp. Acha.. zapomniałbym, mimo iż me imię brzmi Kei, mów mi mistrzu.
– Ależ oczywiście.. mistrzu –  odparła ponuro.
Kei odwrócił się na pięcie i wyszedł. Lora odprowadziła mężczyznę wzrokiem, po czym zaczęła przyglądać się sali. Na jednej z poduszek siedziała starsza osoba, lekko pogarbiona. Ubrana była w biały fartuch. Dziewczyna nieśmiale podeszła, a gdy zbliżyła się na tyle, aby móc dostrzec rysy twarzy, uśmiechnęła się i rzekła:
 – Wybacz mi moje pytanie, ale wyglądasz trochę jak mój dziadek, który zniknął kilka lat temu. Czy jest jakakolwiek szansa, że nim jesteś?
Staruszek nie miał zbyt wielu włosów na głowie, za to ich nadmierna ilość ukazała się w krzaczastych brwiach, śnieżno białej brodzie oraz lekko kręconych wąsach. Przyjrzał się jej nieco bliżej. Po krótkiej chwili wybuchł dziwacznym śmiechem.
– Kogo me oczy widzą? Jak tyś urosła – mówiąc to, rozpostarł ramiona, szykując je na odebranie morderczego uścisku swojej wnuczki.
– To naprawdę ty dziadku, to o tobie on mówił.. znaczy.. mistrz – odparła ze łzami w oczach, tuląc się do niego.
– No oczywiście. Kei uznał, że mamy już wystarczającą ilość młodych sępów do wyszkolenia, ale ku zdziwieniu wszystkich wczoraj na zebraniu Kula „De Rieun” ukazała na tle szarej mgły miasto w którym mieszkałaś. Kula ta ukazuje miejsce pobytu Posłańca, czyli osoby wyszkolonej podwójnie. Posłaniec odpowiada za kontakty sępów z Królem Auraelu oraz z Władcą zamieszkującym Czarny Las. Już od kilkuset lat nie było żadnego posłańca.
– Ale … dlaczego to akurat ja?
– Nie mam pojęcia – odparł dodając – Może być w to zamieszany Władca Czarnego Lasu. Zna on język w którym napisana została Księgę Krwi.
Lora już miała zadać koleje pytanie, kiedy spostrzegła, iż staruszek domyśliwszy się jak ono brzmi, zaczął na nie odpowiadać.
 – Jest ona objęta ochroną, zawiera wszystkie prawa, kodeksy oraz informacje o przeszłych i teraźniejszych sępach. Ostatnio chodzą plotki, że zaczęła ukazywać przyszłych. Niestety nikt nie może tego potwierdzić, gdyż klucz, który ją otwierał, zniknął.
Dziewczyna trochę się zmieszała, bowiem dla niej ta informacja okazała się bez sensu. Kontynuując swe przemyślenia dotarła do wniosku, iż skoro Księga przez cały czas jest zamknięta, a otwierający ją klucz zaginął, to nikt nie mógł zobaczyć czy zaczęła pokazywać przyszłość. Już chciała przekazać swe domysły Mikey’owi, ale wpadła na inny pomysł, który zachowała dla siebie.


******
Tym razem wrzuciłam trochę więcej. Piszcie co o  tym myślicie ;).
 Pozdrawiam Was wszystkich :D.

3 komentarze:

  1. Hym, ciekawe co to za pomysł wpadł jej do głowy? :):) Eh, jakie to.... tajemnicze :)A co za tym idzie, ciekawe. Pisz szybko następny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne ... Dziś czwartek więc czekam na nową notkę
    Zapraszam do siebie http://ostatni-blask-ksiezyca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Skarbek Ty dobrze wiesz, co ja o tym myślę;)
    Przepraszam, że tak długo, ale wrrr...
    Już czytam następną notkę;)

    OdpowiedzUsuń